Kiedy w ciepły dzień zza wzgórza
czarna chmura się wynurza
lepiej schowaj się, bo właśnie idzie burza.
Ptaki już przestały śpiewać,
wiatr do tańca porwał drzewa,
świat ciemnieje i zaczyna się ulewa.
Coraz bliżej błyskawice
rozświetlają okolicę,
przecinając czarne niebo jak nożyce.
Coraz groźniej grzmoty grzmocą,
jakby się kłóciły o coś,
aż się szyby w oknach zlękły i dygocą.
Kiedy burza płaszcz rozwinie
lepiej się nie kręcić przy niej,
lecz poczekać, aż jej gniew po prostu minie.
Bo pamiętaj, choć tysiące
grzmotów właśnie daje koncert,
po najgorszej nawet burzy wyjdzie słońce.