W warsztacie stolarskim

Rysunek: Kocimiera

W warsztacie stolarskim, nadstawiając ucha,
można czasem kłótnię narzędzi podsłuchać.

Młotek rzuca twardo: „Ja tutaj króluję,
bo to mnie najczęściej stolarz potrzebuje.”

Na te słowa gwoździe pochylają głowy:
„Skłońmy się przed młotkiem – królem narzędziowym!”

Tu się piła wcina: „Chyba was pogięło.
Przecież każda deska to jest moje dzieło.

To mnie się uznanie największe należy!”
Strug ją ostro gani: „Co tak zęby szczerzysz?

Niesłusznie cię duma rozpiera jak pawia,
bo ja wszystkie deski po tobie poprawiam.”

Papier ścierny utrzeć chciał nosa strugowi,
ale się śrubokręt wkręcił do rozmowy:

„Dość mam tych hałasów, już nie zniosę więcej.
zaraz Was za karę do ściany przykręcę!”

Na to mu wiertarka dała szybką burę:
„Musiałbyś zaczekać, aż wywiercę dziurę.

Ostrzegam – nie wchodźcie mi nigdy w paradę.
Drewno, metal, beton – wszystkiemu dam radę!”

Lecz gdy chciała czynem słowa swe potwierdzić,
ścisk stolarski krzyknął: „Przestań się tak wiercić!

Jeszcze w kółko bzdury pleciesz bez umiaru,
jakbyś słonecznego dostała udaru.

A was wszystkich proszę, by nie zapominać,
kto wam materiały podczas pracy trzyma.”

Już się do dyskusji przymierzała miara,
ale ją narzędzia zakrzyczały zaraz.

W końcu stół stolarski, dłużej już nie mogąc
wytrzymać tej kłótni, głośno tupnął nogą:

„Przestańcie w tej chwili! Co wy wyprawiacie?
Ja sobie nie życzę kłótni na mym blacie!

Każde z nas ma ważną do spełnienia rolę.
Dlatego musimy pracować w zespole.

Bo największa siła właśnie z tego płynie,
gdy świadomi różnic działamy w drużynie.”

Komentarze 2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.